Wycieczka do Wadowic w rocznicę śmierci Ojca Świętego Jana Pawła - 02.04.06
Dodane przez pit dnia 30 listopada 2010 11:34:38
W 1 rocznicę śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II zdecydowaliśmy się jechać do Wadowic. Pomysł jazdy do Wadowic zakiełkował prawie rok temu, jeszcze na forum Cyklokraka kiedy to padła inicjatywa zorganizowania pielgrzymki czy choćby wspólnego wyjazdu, do Wadowic w celu uczczenia Naszego Ojca Świętego. Wyjazd planowany był na miesiąc maj, ale jak to w życiu: euforia i stan uniesienia szybko minęły, a może i względy organizacyjne przeważyły - tak czy inaczej wyjazd nie odbył się i wszystko pozostało jedynie w sferze planów. W końcu po roku wraz ze Zbyszkiem zdecydowaliśmy się pojechać do Wadowic w dniu rocznicy, w niedzielę 2 kwietnia. Jako miejsce zbiórki obraliśmy plac u podnóża Wawelu pod smokiem. Godzinę wyznaczyliśmy nieprzypadkowo na dziesiątą, gdyż w tym samym miejscu i czasie zbierają się nasi dobrzy znajomi z CykloKrak TEAM'u.
Treść rozszerzona
W 1 rocznicę śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II zdecydowaliśmy się jechać do Wadowic. Pomysł jazdy do Wadowic zakiełkował prawie rok temu, jeszcze na forum Cyklokraka kiedy to padła inicjatywa zorganizowania pielgrzymki czy choćby wspólnego wyjazdu, do Wadowic w celu uczczenia Naszego Ojca Świętego. Wyjazd planowany był na miesiąc maj, ale jak to w życiu: euforia i stan uniesienia szybko minęły, a może i względy organizacyjne przeważyły - tak czy inaczej wyjazd nie odbył się i wszystko pozostało jedynie w sferze planów. W końcu po roku wraz ze Zbyszkiem zdecydowaliśmy się pojechać do Wadowic w dniu rocznicy, w niedzielę 2 kwietnia. Jako miejsce zbiórki obraliśmy plac u podnóża Wawelu pod smokiem. Godzinę wyznaczyliśmy nieprzypadkowo na dziesiątą, gdyż w tym samym miejscu i czasie zbierają się nasi dobrzy znajomi z CykloKrak TEAM'u.

Pogoda w tym dniu zapowiadała się zmienna. Pod smoka zajechałem wraz ze Zbyszkiem. Osób pod smokiem było już sporo. Wśród osób chętnych na jazdę z nami był Cross, Jarek z kolegą Piotrkiem. Cyklokraków też było kilku. Wśród wspomnianych przeważali szosowcy, natomiast w naszej grupce raczej górale. Chwilę zajęła nam krótka wymiana zdań. Po chwili teamowicze z CykloKraka pojechali na swój 4 w tym sezonie planowany wyjazd teamowy w okolice Gdowa. Zaczęło kropić. Z racji mojego nienależytego przygotowania sprzętu straciliśmy trochę czasu na regulację tylnej przerzutki. Na szczęście Jarek z Mixa-Elektronicsa pomógł mi i szybko wyeliminował problem.

Troszkę po czasie ruszyliśmy. W drodze do Tyńca zaczęło padać dosyć intensywnie. Od tego momentu jak to zwykle na tego typu wyjazdach rekreacyjnych bywa rozpoczęła się próba sił. Na szczęście na forum pisałem , że tempo ma być niesportowe dlatego też nie przejmowałem się nadmiarem energii u co poniektórych W Tyńcu krótka przerwa na fotki. Stery przejął Cross.

Dalej pojechaliśmy w kierunku Skawiny kierując się na Ochodzę. Osobiście na rowerze nigdy nie zapuszczałem się w te rejony dlatego też byłem bardzo zadowolony z faktu eksploracji tych terenów. Aż do głównej drogi Skawina-Zator prowadziła bardzo przyjemna, spokojna i płaska droga wzdłuż wałów wiślanych.

W końcu wyskoczyliśmy w Wielkich Drogach na szosę Skawina-Zator. Kontynuując "wyścig" dojechaliśmy do Brzeźnicy. Planując ten wyjazd kierowałem się również prywatą gdyż z tych okolic wywodzi się część mojej rodziny, i chciałem przy okazji odwiedzić kilka miejsc.. W Brzeźnicy skręciliśmy w lewo kierując się na przełęcz Zapustą. Od tego momentu konfiguracja terenu zmieniła się drastycznie. Zaczęły się górki. W Marcyporębie chwilka przerwy i fotka przy kościólku (w którym organistą był jeden z mych pradziadków). Dalej kilka górek i zaczął się całkiem przyjemny podjazd na przełęcz. Na górze kusił mnie leśny, terenowy szlak rowerowy, ale to nie w tym dniu - może innym razem...

Za przełęczą dla odmiany szybki zjazd do Wysokiej. Widoki też zmieniły się diametralnie. Oczy cieszył widok gór majaczących w oddali - być może Beskidu Makowskiego. Dojechaliśmy do Wyskokiej. O godz. 13 Na krzyżówce Jarek z kolegą Piotrkiem - jako, że ich czas gonił - oddzielili się od nas i pojechali z powrotem kierując się na Kalwarię Zebrzydowską, natomiast my we trzech podążyliśmy dalej przez Babicę i Kleczę Dolną w kierunku Wadowic. Na szybkim zjeździe za Babicą wyprzedzjąc Crossa nie zachowałem należytej ostrożności i zmusiłem jadącego za mną kierowcę blachosmroda do nagłego hamowania. Na szczęście Opatrzność czuwała i nie dołączyłem do statystyk.


W Wadowicach zawitaliśmy ok godz. 13:30. Dojeżdżając do Wadowic rozpogodziło się na dobre i zaczęło nawet nieźle przypiekać. W Wadowicach czuć było odświętny pełen powagi nastrój związany z rocznicą śmierci Jana Pawła II. Centrum było zamknięte dla ruchu kołowego. Na rynku wokół Bazyliki było nawet sporo osób. Być może wcześniej było ich znacznie więcej gdyż uroczystości z Władz Państwowych już się skończyły. Posród gości przybyłych do Wadowic nie zabrakło również rowerzystów. Dużą grupę stanowili bikerzy prawdopodobnie ze śląska. Kilkoro z nich miało na sobie koszulki z logo górnośląskiej masy krytycznej. Na rynku i wokół bazyliki spędziliśmy trochę czasu, robiąc trochę okolicznościowych zdjęć. Po upływie godziny zebraliśmy się i ruszyliśmy w drogę powrotną. Po drodze zahaczyliśmy o sklep w którym zaopatrzyliśmy się w płyny i jedzonko. Droga powrotna była o wiele szybsza, a wiodła nas przez Kleczę Górną, Kalwarię Zebrzydowską. Na tym odcinku pomimo dużego ruchu kołowego i pofałdowanego terenu jechało mi się bardzo dobrze- gładki asfalt i blokada amora predysponowały do szybkiej jazdy na stojąco. Tak to ścigając się trochę nawzajem minęliśmy Kalwarię by za Brodami skręcić na spokojną aczkolwiek dosyć dziurawą drogę wiodącą nas w kierunku Krakowa. Po drodze minęliśmy jeszcze kilka dosyć przyjemnych wiosek i przez Zarzyce Wielkie, Wolę Radziszowską, Radziszów i Skawinę dotarliśmy do Krakowa.